Moja genealogia była potrzebna do wniosku o obywatelstwo brytyjskie

Ubiegając się o obywatelstwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej (dalej będę pisał „UK”), a potem o jej paszport, należało przedstawić dane dotyczącego mojego pochodzenia, jakie zwykle znajdują się w rodzinnych „drzewach genealogicznych”.

Oto fragment wniosku o paszport UK, w którym wymienione są dane, wymagane przy składaniu tego wniosku:

Jeszcze w 2013 oznaczało to tyle, że gdy szczęśliwie już stało się obywatelem UK, czekała mnie „pułapka” na formularzu wniosku o wydanie brytyjskiego paszportu. Mimo, że podałem wcześniej władzom UK informacje o rodzicach, na tym etapie stawania się obywatelem UK z paszportem tego państwa, musiałem podać dokładną datę ślubu rodziców! Ale to nie wszystko.

Trzeba było również podać daty, miejsca urodzenia oraz daty ślubu dziadków! Oznaczało to, że trzeba było odszukać potrzebne dane w urzędach stanu cywilnego. Nie jest to trudne w przypadku młodszych osób i tych, których rodzice i dziadkowie są wśród żywych. Dla mnie był to problem, bo moi rodzice i dziadkowie już od dawna nie żyli. Ja osobiście  znając kilka danych o dziadkach, szczęśliwie dotarłem do urzędów stanu cywilnego, które posiadały potrzebne dane.  Szczęśliwie urzędnicy w poszczególnych USC wykazali dużo dobrej woli. Na podstawie szczątkowych informacji o moich dziadkach, którzy poumierali nawet 20 lat przed moim urodzeniem się, np. dziadek ze strony taty został zamordowany w niemieckim obozie dla oficerów w Oranienburgu w 1942 r., urzędnicy USC odnajdywali wskazówki, gdzie czego szukać. Faktycznie dane o moich dziadkach były ukryte w głębokich archiwach USC. Na szczęście w Polsce dane przechowywane są przez 100 lat. Było więc możliwe dotarcie do takich danych, które dotyczyły zdarzeń po 1910. Jednak nie byłoby już łatwo dotrzeć do dat urodzin moich dziadków w XIX wieku. Na szczęście ich akty małżeństwa i zgonów były jeszcze w archiwach USC.

Na szczęście obecnie już nie wymaga się takich danych od osób, które nabyły obywatelstwo Wielkiej Brytanii na drodze naturalizacji i ubiegają się o paszport pierwszy raz.

Przy tej okazji chciałbym wykazać bezcelowość gromadzenia danych przez parafie rzymsko-katolickie w Polsce. Otóż w swej naiwności, zanim zgłosiłem się do urzędów stanu cywilnego, skierowałem swoje zapytania do tych parafii, gdzie moi rodzice i dziadkowie się urodzili i gdzie zmarli oraz gdzie prawdopodobnie wzięli ślub. Na kilkanaście listów wysłanych do znajdujących się w Polsce kancelarii parafialnych kościoła rzymsko-katolickiego, odpowiedź otrzymałem  e-mailem TYLKO OD JEDNEJ i to w takim stylu, że proboszcz nie ma czasu i nie wiadomo, kiedy znajdzie czas na ewentualne poszukiwania potrzebnych mi danych! Oczywiście nigdy nie dosłał mi potrzebnych danych…

W tym momencie stawia to pod znakiem zapytania celowość i sens gromadzenie przez kościół katolicki w Polsce danych osobowych Polaków, skoro nawet nie zamierza tych danych później udostępniać osobom zainteresowanym. Zgodnie z polskim prawem posiadam prawo do pozyskiwania danych o swoich bliskich! Mimo to, ani jedna parafia rzymsko-katolicka nie udostępniła mi danych o moich przodkach.

ANI JEDNA!!!

Jest to więc kolejny dowód na to, że kościół katolicki łamie polskie prawo w zakresie przechowywania danych, skoro nie zamierza ich udostępniać osobom upoważnionym. Gromadzi je, ale po co?! Jak widać to na moim przypadku, na pewno nie z pożytkiem dla Polaków…

Inny problem pojawił się przy okazji zbierania danych dziadków: wiele osób sugerowało, aby wpisywać fikcyjne dane dziadków, w przekonaniu, że władze Wielkiej Brytanii nie posiadają możliwości weryfikowania takich danych. Otóż jest groźny błąd w takim myśleniu. Nie wiem, czy wszyscy w Polsce pamiętają, co się wydarzyło po 1989 roku, gdy Polska otworzyła się na Zachód?

Otóż kraj nasz został zalany masowo odwiedzającymi nasz kraj… mormonami z USA, którzy zaproponowali polskim władzom interesujący „handel wymienny”. Otóż mormoni mają bzika na punkcie gromadzenia danych o urodzinach i zgonach ludzi na całej Ziemi. W Salt Lake City w stanie Utah w USA jest olbrzymi bunkier, gdzie zgromadzono już w zasadzie wszystkie kopie ksiąg urzędów stanu cywilnego z całego chrześcijańskiego świata, gdzie takie księgo były prowadzone.

Mormoni kopiują kartka po kartce state rejestry i następnie wprowadzają takie dane do komputerowej bazy danych. Nazwisko po nazwisku, datę po dacie. Robią to, ponieważ religia mormonów nakazuje dokonywać tzw. chrztów mormońskich, również osób zmarłych! Każda osoba na Ziemi, o której istnieniu mormoni posiadają ślad w dokumentach, jest przez nich „wirtualnie chrzczona”, „na odległość”, również post-mortem (po śmierci). Dlatego po 1989 roku mormoni zaproponowali polskim władzom, że każdy urząd stanu cywilnego w Polsce otrzyma kserokopiarkę lub nawet kilka. Zapewniono również dostawę zapasu tonerów do tych kopiarek. Wszystko w zamiana za to, jeśli uzyskają prawo do zarchiwizowania  WSZYSTKICH  ksiąg urzędów stanu cywilnego. Z posiadanej przeze mnie wiedzy, doszło do pomyślnej współpracy i być może dziesiątki tysięcy kserokopiarek zalało w jednym momencie całą Polskę a jednocześnie mormoni skopiowali co się dało!

Dzięki temu powstała największa na Ziemi baza danych o mieszkańcach Polski. Oczywiście przy okazji wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w obrządku mormońskim, „na odległość”. Baza ta jest wciąż aktualizowana i dostęp do niej może mieć każdy przez internet po zapłaceniu określonej kwoty. Nie mam więc wątpliwości, że również władze Wielkiej Brytanii mogą korzystać z tej bazy danych. A ponieważ mormoni posiadają prawdopodobnie wszystkie historyczne kopie ksiąg urzędów stanu cywilnego z Polski, należy spodziewać się, że również dane Polaków są dostępne w tej mormońskiej bazie danych.

Poniżej kopie wszystkich dokumentów wydanych przez polskie urzędy stanu cywilnego, potwierdzające dane o mnie, moich rodzicach oraz dziadkach.

Mój akt urodzenia

Akt ślubu moich rodziców

Akt ślubu dziadków ze strony mojej mamy

Akt ślubu dziadków ze strony mojego ojca

Akt zgonu mojej mamy

Akt zgonu mojego ojca

Akt zgonu babci ze strony mamy

Akt zgonu dziadka ze strony mamy

Akt zgonu babci ze strony ojca

Akto zgonu dziadka ze strony ojca

Potrzebne dane dziadków znajdowały się w aktach ich ślubu i zgonu. Niestety, jednak w przypadku babci ze strony mojej mamy, w chwili tworzenia wpisów w archiwach urzędów stanu cywilnego odnotowano jedynie jej wiek. Nie podawano jej pełnej daty urodzenia. Niestety odnalezienie aktu urodzenia babci ze strony mamy byłoby bardzo  skomplikowanym przedsięwzięciem. Wymagałoby to dotarcia do archiwum państwowego w Warszawie, gromadzącego dokumenty cywilne sprzed ponad 100 lat. A na to już nie miałem sił. Dlatego rok jej urodzenia wyliczyłem matematycznie, odejmując od roku daty sporządzenia dokumentów jej ślubu i zgonu, podany tam jej wiek.

W żydowskim archiwum w USA znalazłem wpis na temat uwięzienia dziadka Stanisława Zboralskiego w pierwszym obozie, w Dachu, w maju 1940 roku a następnie przewiezieniu go do KZ Sachsenhausen w sierpniu 1940, gdzie po 2 latach go zamordowano: