Od maja 2009 r. jestem oficjalnie uznanym pielęgniarzem w Wielkiej Brytanii i mogę wykonywać ten zaszczytny zawód w oparciu o moje uznane wykształcenie z Polski. Brytyjska Izba Pielęgniarek i Położnych (The Nursing and Midwifery Council) z siedzibą w Londynie po około półrocznym procesie przetwarzania moich dokumentów, ich sprawdzania, uwiarygadniania, analizowania i przeliczania nadała mi tzw. „PIN-number”, który jest jednoznaczny z przyznaniem mi prawa wykonywania zawodu medycznego w całej Wielkiej Brytanii (czyli w tzw. Zjednoczonym Królestwie). Po przepracowaniu roku na stanowisku podstawowego pielęgniarza („staff nurse”), awansowałem do „junior charge nurse” (odpowiednik polskiej „starszej pielęgniarki”). W miejscu pracy jestem odpowiedzialny za poprawne funkcjonowanie nocnego personelu. Zarobiona kwota netto w zupełności zaspakaja moje potrzeby. Gdy potrzebuję więcej gotówki, zgłaszam się na dodatkowe dyżury.
Moim pracodawcą jest BUPA (British United Provident Association) Care Homes. Jest to gigant na brytyjskim rynku usług medycznych. Pracuję w jednym z jego domów starców na przedmieściach Manchesteru. Jest to sympatyczny, parterowy pawilon, w którym mieszka 30 starszych osób. Mój pawilon znajduje się w kompleksie 5 podobnych obiektów.
Tak wygląda z góry cały obiekt, w którym jestem zatrudniony.
Bardzo istotną konsekwencją wykonywania zawodu medycznego w Wielkiej Brytanii, w moim przypadku „registered nurse”, jest to, że zawód mój – podobnie jak lekarza, policjanta, sędziego, notariusza, adwokata i duchownego kościoła Church of England (Kościoła Anglikańskiego) – zaliczany jest tradycyjnie i formalnie do „zawodów zaufania publicznego„. Oznacza to z jednej strony, że pod żadnym pozorem nie wolno mi nigdy kłamać, składać publicznie fałszywych deklaracji i oświadczeń, podejmować działań niezgodnych z prawem na polu zawodowym jak i prywatnym. Jakiekolwiek moje przewinienie dokonane na polu prywatnym, naruszające brytyjskie prawo, powoduje, że mój pracodawca ma prawo wnioskować o pozbawienie mnie prawa wykonywania mojego zawodu.
Oznacza to tym samym również to, że ten blog musi spełniać te warunki i wszystko, co w nim mam zamiar napisać, musi być prawdą i tylko prawdą. I dlatego, jako przedstawiciel brytyjskiego „zawodu zaufania publicznego” oświadczam uroczyście, że każde słowo, które napisałem na tym blogu jest zgodne z posiadaną przeze mnie wiedzą i napisane jest w zgodzie z istniejącymi faktami.
Z drugiej strony, skutkiem bycia przedstawicielem brytyjskiego „zawodu zaufania publicznego” jest to, że mam prawo składać oświadczenia i poświadczenia o czyimś dobrym prowadzeniu się (oczywiście nie w sensie ideologii i „moralności” watykańskiej…), ale w rozumieniu obecnie obowiązującego prawa brytyjskiego. Dlatego już zdążyłem wystawić kilka opinii znajomym Polakom ubiegającym się o brytyjski paszport. Brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych ma przygotowane na tę okazję specjalny formularz, który ja uwierzytelniam moim podpisem.
Dlatego jeszcze raz oświadczam, że niniejszy blog spełnia wszelkie kryteria prawdomówności w znaczeniu brytyjskiego pojęcia o „zawodzie zaufania publicznego” a zamieszczone tu informacje mają pokrycie w historycznych faktach, dokumentach i są weryfikowalne, nawet jeśli uwzględnić większą ilość czasu potrzebnego na dotarcie do źródeł tych informacji.